You are currently viewing Jak pielęgnuję moją wolność?

Jak pielęgnuję moją wolność?

„Wolność. Kocham i rozumiem. Wolności, oddać nie umiem”.

Wolność kocham, ale długo nie rozumiałam czym jest.

Przyszłam na świat, jako wolna istota. Jednocześnie przyszłam na świat w niewoli. W świecie pełnym niewolników. Od kogo zatem miałam się jej uczyć?

Zatem przez wiele lat, definicja mojej wolności była niezwykle spaczona.

Długo bowiem myślałam, że wolność to możliwość zadecydowania o tym, kto lub co będzie moim oprawcą.

Zajebista definicja co nie? Ale jakże prawdziwa dla wielu z nas.

Wydaje Ci się, że nie masz z tym nic wspólnego?

Przeczytaj mój pierwszy wpis: https://przebudzonadusza.pl/rozerwac-serce-i-posklejac-je-na-nowo/

a potem wróć tutaj, by zrozumieć że żyjesz tym codziennie.

Bo cóż to za wolność, skoro codziennie wstajesz na budzik, stawiasz się w określonym miejscu, o określonym czasie, by robić rzeczy, które są Ci odgórnie narzucone?

Bo cóż to za wolność, jeżeli Twoja codzienna lista zadań jest długa i obfita w rzeczy, których nie masz ochoty robić? Do kogo należy Twoja lista zadań, które codziennie realizujesz? W jakiej części to Ty o niej decydujesz?

Zatem przez długi czas definicją wolności był dla mnie wybór tego, co będzie tworzyło moje ramy życia, jednocześnie ograniczając je możliwie jak najmocniej.

I płaciłam za to wysoką cenę. Bowiem serce w swoim rdzeniu jest wolne. I chce być wolne. Jeżeli jego wolność ograniczam, z jakiegokolwiek powodu, robię mu niebywałą krzywdę. A tym samym i sobie…Ale żeby jakkolwiek do tego doszło, trzeba najpierw dać się złamać i urobić przez świat zewnętrzny, który notabene nawet nie ma pojęcia o tym, że realizuje niewolniczy żywot.

Następnie, by jakkolwiek móc sobie spojrzeć w lustro, trzeba uzbroić to serce w nieprzepuszczalną warstwę „ochronną”.

Zagłuszyć je na wszystkie możliwe sposoby. Pociągiem do materializmu, używek, leków, jedzenia, seksu i innych uciszaczy głosu, będącym za wolnością. Rwącym się do niej.

Dzięki temu nie czujemy bólu jej złamania. Dzięki temu nie czujemy już nic. Ani tego co boli, ani tego co mogłoby przynieść radość. Wtedy pojawia się pustka w oczach. Wtedy umierasz, choć żaden lekarz tego nie stwierdzi.

Wyraz wolności człowieka 21 wieku.

I wiesz… ja nie wiem, czy ten świat nie poszedł już za daleko. Nie wiem czy jesteśmy w stanie przywrócić swoją rdzenną dzikość. WOLNOŚĆ. Nie mówię tu, by powziąć ponownie do rąk dzidy i maczety. Nie o to chodzi.

Wiem jednak, że w tym zniewolonym świecie, można wyrwać godność człowieczeństwa, i odzyskać ją w jak największej części, jaka jest tylko możliwa. Jeśli tylko się postaramy. Jeśli tylko będziemy odważni!

I staram się o to, na wiele różnych sposobów.

Oto i część z nich.

Możesz je wprowadzić do swojego człowieczeństwa już dziś. 


W moim życiu nie istnieje coś takiego, jak: wypada. Wypada to, czy tamto. Albo nie wypada tego robić, mówić itd. Znasz to. Musisz znać, jeśli przeszedłeś przez okres wychowania, czy indoktrynacji w szkole, albo kościele.

Nie wypada się złościć, nie wypada się cieszyć, wypada iść na urodziny ciotki, albo pogrzeb sąsiadki.

Otóż nie wypada, jedynie plomba i to jeszcze pod warunkiem, że została dobrze zrobiona.

Koniec kropka. Idziemy dalej.

 

Nie pytam ludzi o ich zdanie na jakiś temat, który dotyczy mojego istnienia, chyba że odnieśli w danej dziedzinie sukces. Jeśli nie mogą się pochwalić sukcesem, nie są dla mnie żadnymi doradcami.

Dlatego nie pytam mojej babci, która zasłyszała w telewizji o tym, że trudno jest się pozbyć niepłacących najemców z mieszkania, czy inwestycja w nieruchomości pod wynajem to dobry pomysł.

Dlatego nie pytam mojej ciotki, której apteczka jest po brzegi wypełniona chemicznymi lekami, kalendarz pęka w szwach od wizyt u doktorów wszelkiej maści, jak zadbać o moją odporność.

Dlatego nie pytam żadnej mojej koleżanki, która od lat ze strachu przed zmianą, męczy się w tym samym miejscu pracy, w nieszczęśliwym związku czy rzucenie wszystkiego i wyjechanie w Bieszczady, jest dobrą opcją.

Myślisz, że przesadzam? A jednak tak wielu ludzi porzuca swoje plany i marzenia, tylko dlatego że postanowili zapytać o nie niewłaściwą osobę.

Oddają swoją moc i sprawczość, a zatem wolność w ręce obcych typów.


Nikt nie jest w stanie wymusić na mnie niczego, co nie jest zgodne z czymkolwiek co pochodzi ze mnie. I nie jest to istotne, czy to chodzi o mój głos serca, przekonania, poglądy, głos ego, głos ran i traum.

Jeżeli JA nie chcę, to JA nie robię.

Nikt nie jest w stanie wymusić na mnie czegokolwiek, w żaden sposób.

Ani zachętą, ani płaczem, krzykiem czy groźbami.

I nie boję się stanąć w opozycji do całego świata, nawet jeśli tym światem okazuje się moja najbliższa rodzina.

Nie chciałam brać ślubu kościelnego i urządzać wesela dla całej rodziny, którą widzę raz na ruski rok? Wzięłam więc ślub cywilny, a na poczęstunku po nim byli tylko rodzice, teściowe, dziadkowie i brat.

Nie chcę brać udziału w świętach katolickich? To nie chodzę do rodziny na żadne wigilie, wielkanoce itp. Choćby mieli mnie z tej rodziny wypisać.

A gdy pojawia się temat, że jakaś kuzynka czy kuzyn bierze ślub, albo chrzci swoje dziecko – jeśli tylko mam ochotę w tym uczestniczyć, bo jest to dla mnie rzeczywiście bliska osoba, a nie dlatego że to rodzina, to idę ale tylko na imprezę. Nie wchodząc do kościoła. Tak samo dzieje się w przypadku pogrzebów, na które wybiorę się tylko dlatego, że z tego świata ewakuowała mi się niezwykle bliska dusza, a nie dlatego, bo wypada iść do sąsiadki – przecież ją znałaś, co pomyślą inni?


Praca. Temat rzeka wiem… Wpadłam w to mając już 15 lat. Bardzo chciałam pracować i zarabiać. Mieć swoje pieniądze. Oddałam więc pracy lwią część mojego życia. I nie zrozum mnie teraz źle – cieszę się. Wiele mnie to nauczyło. Choć przede wszystkim pokazało, czego w życiu nie chcę robić i jak żyć. Był to jakiś punt wyjścia. Czasem wiedza o tym, czego nie chcemy staje się wybawieniem.

Dziś pracuję tak jak chcę. Robię to co kocham, co sprawia że rozkwitam każdego dnia na nowo. Prowadząc terapie konopne – pomagam ludziom wracać do równowagi zdrowotnej.

Pisząc teksty na zlecenie, albo robiąc strony internetowe – wyrażam moją twórczą kreację.

Jednak to co jest najważniejsze to fakt, iż sama decyduję i wybieram z kim pracuję. Co i jak tworzę. Nikt z zewnątrz niczego mi nie narzuca. Dlatego nie przyjmuję zleceń, które są niezgodne z moim światopoglądem – nie napiszę reklamy dla przemysłu farmaceutycznego, czy tego który wyzyskuje zwierzęta. Nie podejmuję pracy dla dużych agencji marketingowych, bowiem tam zatracam możliwość kontaktu z klientem docelowym, co jest dla mnie tak istotne, przy moim podejściu do pracy. Nie napiszę tekstu, do którego wytyczne są dłuższe niż zlecony tekst.

Dzięki temu mam tylko takich klientów, których lubię i którzy oddają w moje ręce wolność mej kreacji, łącznie z tym że sama ustalam o czym będzie dany tekst. Rozumiesz? Fora internetowe przeznaczone dla copywriterów pękają w szwach od narzekania na klientów, albo na ich brak, na ich wytyczne, na SEO, na feedback, na niewypłacalność klientów itd. a ja w tym czasie decyduję sobie o wszystkim, odrzucam 90% współprac, z klientami sobie śmieszkuję jak z najlepszymi kumplami i nadal mam co do gara wrzucić.

Tylko i wyłącznie dlatego, że podążam za głosem serca. Głosem wolności.


Free birds fly.

Wolność składam codziennie do kupy, podejmując wybory. Od zwykłych, codziennych – polegających na chociażby zadaniu sobie pytania: na co teraz mam ochotę? A następnie na podążeniu za tym.

Po te duże wybory, związane z tym czemu oddaję swoją uwagę.

Lwią część uwagi.

Jak praca, poglądy, wiara lub niewiara, małżeństwo, rodzicielstwo, hobby i zainteresowania, to jak wyglądam, co jem i w jaki sposób prowadzę moje zdrowie.

Każdy ten aspekt poprzedzony jest pytaniem, czy to jest zgodne z moją aktualną definicją wolności?

Bo wiesz, ona się będzie zmieniać. Poszerzać. Każda nowa wiedza, spowoduje wzrost świadomości.

A TO MOŻE DOPROWADZIĆ DO FUNDAMENTALNYCH ZMIAN.

Może i do złapania w rękę dzidy i maczety. Tego nie wiem. Ale otwieram się na to.


Podziel się ze mną tym, w jaki sposób Ty postrzegasz wolność i w jaki sposób ją bierzesz.


z miłością

Daria.

DARIA JESZKA

Przebudzona Dusza – Przebudzona do życia z przestrzeni dzikiego serca.

Autorka bloga www.przebudzonadusza.pl, zajmująca się holistycznym prowadzeniem terapii konopnych, a także profesjonalnym copywritingiem, a więc tworzeniem treści dla firm, oraz kreowaniem stron internetowych.

Nie czuje radości, a jest radością.

Nie czuje miłości, a jest miłością.

Nie doświadcza obfitości, tylko codziennie się nią staje.

„JESTEŚ JEDNOCZEŚNIE ARTYSTĄ I DZIEŁEM SZTUKI”. R. Sokół. 

Ten post ma jeden komentarz

  1. Emi

    Cudny tekst, bardzo ze mną rezonuje .. przepiękne .. autentyczne .. buziaki

Dodaj komentarz