Piękne istoty, kilka dni temu podzieliłam się z Wami na moim Instagramie historią o mentalności biedaka. Wywołała ona burzę zapytań o to, jak wyjść z tej pozycji, jak porzucić tę mentalność i zacząć kreować obfitość, podczas kiedy widzicie, że w rzeczywistości na coś Was teraz nie stać.
Obiecałam Wam więc wpis, w którym znajdziecie na to odpowiedź. Ale najpierw przypomnę tę historię, by zapanował w tym tekście ład i porządek, by nie był on wyrwany z kontekstu.
Mentalność biedaka, z czym to się je?
Rychu Peja reprezentował biedę.
Babcia i dziadek kazali odkładać na czarną godzinę.
A mama i tata mówili, że bogatemu to się nawet i byk ocieli.
Do tego dołożymy społeczeństwo, które twierdzi, że pierwszy milion trzeba ukraść i oto mamy przepis na mentalność biedaka.
Czy wiesz, że istnieją badania przeprowadzone na sporej ilości ludzi, a które dowodzą że człowiek zarabiający minimalną krajową nie jest w stanie objąć umysłem, że od przyszłego miesiąca mógłby zarabiać 20 tyś? Jego umysł jest w stanie przyjąć na klatę podwyżkę maksymalnie do 3 tysięcy.
Ciekawe to założenie.
Tym ciekawsze, że sama przez długi czas prowadzenia własnej działalności nie mogłam wyjść z pętli generowania na niej dochodu, niewiele większego od tego, który przynosił mi etat 🙂
Jeżeli do tego dodamy fakt, że system edukacji, po którym jadę tu w co drugim wpisie, przygotowuje ludzi do roli pracownika, a nie przedsiębiorcy w przyszłości (zaznaczam, iż nie mam nic przeciwko pracownikom etatowym – sama byłam nim przez lata), to nie dziwota że biorąc do dłoni banana BIO EKO Organic, droższego o 100% od tego „zwykłego”, przychodzi nam na myśl że chyba kogoś z tą ceną pojebało.
No więc ja w tej mentalności biedaka byłam, teraz już tylko bywam, bowiem jeśli czytałeś mój poprzedni wpis to wiesz, że przyszła kryska na Matyska i pewnego dnia straciłam wszystko to, co na czarną godzinę, idąc za radą babci, kumulowałam.
To mi otworzyło oczy, że pieniądze lubią ruch. Lubią być generowane, lubią być też wydawane. I kiedy panuje pod tym względem równowaga, ład i harmonia, to jest całkiem spoko.
Zorientowanie na wartości.
Więc na Instagramie podzieliłam się z Wami historią następującą:
Ja i mój mąż. Oraz nasze psy, które zostały już poinformowane słowem SPACER, o tym co zaraz nastąpi. Jednakże spostrzegamy, że nasz cudowny Okuś, w przypływie fali miłości, rozgryzł swoją smycz, co wyzwoliło w nas mus pojechania po nową. Patrząc w ich niebieskie oczyska, cieszące się już perspektywą wąchania wszystkiego w leśnych przestworzach, musimy to zrobić szybko.
Jest sobota wieczór. Zostaje nam tylko market budowlany. Jedziemy. Jest smycz. Tylko jedna, w dodatku bez ceny.
Mąż mówi, że trzeba się dowiedzieć ile kosztuje ta smycz.
A ja na to: halo, halo! Co to za mentalność biedaka? Chcemy iść z psami na spacer, potrzebujemy smycz, to jest nasza najwyższa wartość – spacer z psami, zatem nawet jakby kosztowała 200 zł, bierzemy.
Ja, cebula numer jeden, mówię że cena nie jest istotna, bowiem w tej sytuacji liczy się nasza chęć spacerowania z psiakami, a nie koszt smyczy. Żaden to koszt, w sytuacji cieszących się na spacer mordek, przecież.
Zatem wartości.
Kupiliśmy. Poszliśmy na piękny spacer.
Koniec historii, a konkluzja jej jest taka:
Nie lamentuję już, że coś kosztuje pewną ilość pieniędzy, skoro tego potrzebuję. (swoją drogą zajrzyj do wpisu o potrzebach i pragnieniach, w ujęciu wiedzy wedyjskiej – bardzo ważny temat).
Odpowiadając na pytanie!
I właśnie ta historia wyzwoliła fale pytań: no dobra Daria, wszystko fajnie, ale co zrobić jak widzę cenę, i jest ona dla mnie zbyt wysoka, nie stać mnie.
Rzeczywistość ma zawsze rację.
Ale jest na nią sposób.
Taki, by jednocześnie uznać aktualną sytuację w jakiej się znajdujemy, a którą sami wykreowaliśmy w przeszłości i jednocześnie manifestować już obfitość na przyszłość.
Zajrzyj też do wpisu o trójkącie manifestacji, bowiem on tłumaczy dokładnie mechanizm faktu, że TERAZ to efekt przeszłości i jednocześnie początek przyszłości.
Znając ten mechanizm odpowiadam, co robię w takiej sytuacji, a spotykam się z nią niemal codziennie.
Przedstawię to na przykładzie remontu domu, bo to właśnie ten remont trenuje mnie w tym aktualnie, dzień w dzień.
Podłoga. Chcę drewnianą. Znajduję taką za 200 zł za metr. Akceptuję tę cenę. Ale potem szukamy informacji na temat użytkowania podłóg drewnianych i okazuje się, że aby otrzymać podłogę jakościową, taką wiecie – na lata, by można poddawać ją renowacji wielokrotnie – trzeba wydać minimum 600 zł za metr. Robi różnicę co nie?
I teraz mogłabym usiąść, załamać ręce i powiedzieć: nie stać mnie.
Mogłabym też zrezygnować z czegoś innego, na poczet wydania na podłogę – jasna rzecz, ale nadal z pozycji braku.
Jasna rzecz jest też taka, że mogłabym zakasać rękawy i otworzyć trzecią działalność, by zarobić brakującą kwotę. Zaginać czasoprzestrzeń, bowiem też można ;D
Ale w tej sytuacji tworzę, taką okoliczność:
Widzę cenę. 600 zł za metr deski. Uznaję ją. Jest adekwatna do wysokiej jakości produktu. Jednakże w tym momencie wybieram kupić panele winylowe za 150 zł za metr, a deskę wpisuję na listę marzeń do spełnienia w przyszłości.
Nie mówię, że chyba kogoś pojebało z tą ceną. Nie mówię, że mnie nie stać. Że nie mogę sobie pozwolić.
Nie dyskutuję z rzeczywistością. Jest jaka jest.
Taką wykreowałam w przeszłości, mając węża w kieszeni na każdym kroku.
Ale jednocześnie staję w swojej mocy. Wybieram reakcję, wybieram inne rozwiązanie. Bez biadolenia.
W tym samym czasie kreując obfitość na przyszłość.
Deska za 600 zł trafia na listę marzeń, podłogę przecież będzie trzeba za naście lat wymienić, prawda?
Otwieram się na spełnienie tego marzenia.
Trójkąt manifestacji. Wróć do tego wpisu 😉
A tymczasem życzę Ci porzucenia mentalności biedaka i życia w dostatku i obfitości!
Podziel się tym wpisem z bliskimi, jeśli Cię wsparł. To wesprze i mnie 😉
z miłością
Daria
DARIA JESZKA
Przebudzona Dusza – Przebudzona do życia z przestrzeni dzikiego serca.
Autorka bloga www.przebudzonadusza.pl, zajmująca się holistycznym prowadzeniem terapii konopnych, a także profesjonalnym copywritingiem, a więc tworzeniem treści dla firm, oraz kreowaniem stron internetowych.
Nie czuje radości, a jest radością.
Nie czuje miłości, a jest miłością.
Nie doświadcza obfitości, tylko codziennie się nią staje.
„JESTEŚ JEDNOCZEŚNIE ARTYSTĄ I DZIEŁEM SZTUKI”. R. Sokół.
Piękne .. 🦋