PRACUJ NAD SOBĄ, ALE ... CZY ABY NA PEWNO?
No więc pewnego dnia popchnęło mnie w kierunku świadomego rozwoju duchowego.
Świadomego, to dużo powiedziane. Bowiem świat rozwoju duchowego ma w sobie
sporo pułapek, o czym za chwilę.
Wpadłam we wszystkie.
Zatem świadomy rozwój duchowy przychodzi z czasem.
Rozmawiam o tym z Wami. Mówicie, że też w to wpadliście. Z jednych schematów i ram, w
drugie. Tylko tym razem to już były takie wiecie … wzniosłe schematy. Takie dzięki
którym wydawało się, że pchamy te wózki, zwane życiem, do przodu. Ku lepszemu.
A tymczasem okazywało się, że TEN świat też ma swoje nakazy i zakazy:
– Wyrzuć ze swojego życia wszystkie wampiry energetyczne.
– Nie słuchaj muzyki innej niż 432 Hz.
– Medytuj, ćwicz jogę, oddychaj głęboko, bo inaczej zginiesz
nieświadomy człowieku.
Ale czy na pewno?
I owszem. W moim otoczeniu nie ma już wampirów energetycznych, słucham muzyki o tej częstotliwości i ćwiczę jogę.
Ale doprawdy! Czy musiałam na początku się do tego wszystkiego zmuszać, wywalać na
siłę ludzi, których uważałam za tych toksycznych (w dodatku z poziomu ego, które gówno wie?), słuchać tylko przebudzonej muzyki i o określonej porze siadać do medytacji, czy miałam na to ochotę czy też nie?
Nie, poważnie kurwa nie trzeba było.
Ale już biegnę z wyjaśnieniem, czemu tak się stało.
Nie umiesz inaczej, dziecko Planety Ziemia.
Jeżeli czytałeś już mój poprzedni wpis (a jeśli nie, to łap link: https://przebudzonadusza.pl/rozerwac-serce-i-posklejac-je-na-nowo/), to wiesz że od dnia Twoich narodzin byłeś programowany i tresowany, nawet w najmniejszym szczególe.
Mówiono Ci kiedy iść spać lub wstać, gdzie iść, co jeść, w co się ubrać.
Mówiono Ci, że nie możesz tu biegać, a że w innym miejscu trzeba być cicho.
Mówiono Ci, że to co czujesz, jest niewłaściwe, bo gdy
płakałeś że nie chcesz zostać na wakacje u ciotki na wsi, nikogo to nie obchodziło.
Zatem nie umiesz inaczej. Całe Twoje życie to schemat, narzucony przez osoby trzecie,
często te, którym ufasz. Przyjąłeś je jako swoje. I lecisz z nimi dalej, tylko już w innym miejscu.
To i w pułapki świata rozwoju duchowego nietrudno wpaść.
Przechodzimy zatem do sedna.
MUSISZ NAD SOBĄ PRACOWAĆ.
Tak mówi świat duchowy.
Przepracować to i tamto, traumy swoje a nawet rodowe. Niesiesz swoim istnieniem brzemię rodu. Brakuje jeszcze tylko, by paść na kolana i krzyczeć: moja wina, moja wina – jak to mają w zwyczaju robić w kościele katolickim.
Nie musisz nic przepracowywać.
To TY. To Twoja droga, Twoje doświadczenie.
Część Twojego istnienia, które warto ukochać, uhonorować i zaakceptować. Jednak
nie widzę tu nic do przepracowania. To by oznaczało, że coś jest nie tak. Może
i nawet z Tobą. A przecież wszystko jest właściwe takie, jakie jest.
I absolutnie nie chodzi mi tu o taką skrajność, że uznasz teraz że nie musisz robić nic, bo przecież wszystko
jest właściwe. A więc skoro jest właściwe, to dalej możesz tkwić w
niewspierających myślach, relacjach, miejscach itp.
Możesz, ale nie warto.
Życie jest zawsze za życiem.
Zatem można przyjąć swoje doświadczenie, uhonorować je i jednocześnie dążyć do zmiany.
Zmiany, która niewiele może mieć wspólnego z przepracowywaniem czegokolwiek, w standardowym
rozumieniu. Czyli takim, że coś jest z tym wszystkim nie tak. I teraz trzeba uzdrawiać, a także biegać po terapeutach, procesować, przerabiać lekcje itd.
Ale zmiany, która wynika z potrzeby dzikości serca. Zmiany,
która może przyjść w lekkości, mimo że grzebiesz w brudnej ziemi Twoich
doświadczeń, gołymi rękoma.
Zmiany, która swoje źródło ma w obfitości a nie braku.
Czujesz tę subtelną różnicę?
Nie mówię tutaj, że chodzenie na terapie czy korzystanie z takich rozwiązań jak
hipnoza, otwieranie kronik Akasz, czy ustawień Hellingerowskich jest złe.
Jest bardzo dobre. Potrzebne. Pomocne. I sama korzystam.
Jednak wiedząc, że energia podąża za uwagą, a to na co ją kieruję, rośnie – to większość czasu wolę poświęcić na żyzne podlewanie tego, czego pragnę. Kierować uważność tam, gdzie się chce być. A metody i te narzędzia używać tylko po to, by to wszystko przyspieszyć, bo szkoda mi czasu na marne istnienie.
Jeżeli nie chcę już być w przeszłych zdarzeniach, to nie
pozostaje mi nic innego, jak skierować moje myśli na to, gdzie chcę być.
Jakiego życia chcę doświadczać?
Uhonorować przeszłość, ponieważ jest tego warta.
Ukształtowała nas. Takie piękne, choć poranione istoty. Ale te rany można wylizać.
Oto nasza odpowiedzialność.
Zatem to wszystko co odnoszę do przeszłości, jest po to aby uzyskać jej świadomość,
uhonorować, wylizać rany i uwaga! NIE TKWIĆ W TYM DALEJ, ZBYT DŁUGO!
Ale ludzie potrafią procesować traumy na terapiach LATAMI! Energia podąża za uwagą, co zasilasz to rośnie.
A w tym wypadku kierujesz uwagę wciąż i wciąż na ból, cierpienie, traumy, brak itp. A przecież
tego już nie chcesz, prawda?
Zatem uzdrowienie przychodzi z powzięciem wiedzy,
oczyszczeniem poprzez uhonorowanie doświadczenia, jako potrzebnej na dany
moment części mnie, a następnie skierowanie uwagi na życie marzeń.
Będę o tym pisać więcej w kolejnym poście, wprowadzę tam
taki termin jak trójkąt manifestacji, natomiast na dziś wystarczy, że uznasz iż
to wszystko nie wymaga pracy nad sobą, w konwencjonalnym rozumieniu, jakie
przedstawiane jest nam wszystkim, na początku naszej drogi rozwoju duchowego.
Drogi, która zaczyna być świadoma od momentu, kiedy uznasz
swoją własną moc i sprawczość. I, że masz prawo wyboru narzędzi, z których będziesz na tej drodze korzystał.
Że jeżeli spróbujesz medytacji, ale jej nie poczujesz, to nie musisz jej robić.
Że jeżeli nie czujesz jogi, to możesz ją zostawić dla innych.
Że toksycznych ludzi nie musisz się ze swojego życia pozbywać
na siłę, bo oni odejdą sami, kiedy tylko przestaniesz ich zasilać swoją energetyką.
z miłością
Daria.
DARIA JESZKA
Przebudzona Dusza – Przebudzona do życia z przestrzeni dzikiego serca.
Autorka bloga www.przebudzonadusza.pl, zajmująca się holistycznym prowadzeniem terapii konopnych, a także profesjonalnym copywritingiem, a więc tworzeniem treści dla firm, oraz kreowaniem stron internetowych.
Nie czuje radości, a jest radością.
Nie czuje miłości, a jest miłością.
Nie doświadcza obfitości, tylko codziennie się nią staje.
„JESTEŚ JEDNOCZEŚNIE ARTYSTĄ I DZIEŁEM SZTUKI”. R. Sokół.